W filmie "Om Shanti Om" jest taka scena, gdy do nagrody Filmfare nominowany jest Akshay Kumar za rolę w "Khiladi powraca". Żart wziął się stąd, że aktor ma na swoim koncie aż 8 (w chwili kręcenia OSO - 7) filmów, które zawierają słowo "Khiladi" w tytule ;) Tą osobliwą serię niezwiązanych bliżej ze sobą filmów zapoczątkował TEN "Khiladi" - z 1992 roku.
Bohaterami historii jest czwórka przyjaciół. Raj (Akshay Kumar) i Boney (Deepak Tijori) wciąż się o coś zakładają, żartując jednocześnie z innych ludzi i często wpadając w tarapaty. Gdy do ich klasy w collage'u dołącza Neelam (Ayesha Jhulka), wzbudza zainteresowanie Raja, który zaczyna o nią zabiegać. Wkrótce oboje się w sobie zakochują. Pewnego dnia cała trójka wraz z ich wspólną przyjaciółką, Sheetal (Sabeeha), wyjeżdża poza miasto. Jeden żart i niefortunny zbieg okoliczności sprawiają, że młodzi pakują się w poważne kłopoty.
"Khiladi" to film utrzymany w lekkiej, zabawnej formie, która zmienia się na poważną z chwilą pojawienia się wątku kryminalnego. Twórcy wyraźnie dbali o typowo "indyjski" humor - mamy więc przerysowane postaci, głupie nieporozumienia i... przebieranki ;)) <3 Aktorzy spisali się naprawdę dobrze. Kolejny plus to dobrze nakręcone sceny bójek (mimo daty :1992) - były dynamiczne i, wbrew tendencji w innych filmach Bolly z tego okresu, wyglądały naprawdę naturalnie. Odrobinę lepsza mogłaby być za to muzyka, ale myślę, że zgrabne i niepozbawione Akshay'owego uroku teledyski to wynagradzają ;))
Ten film zdecydowanie polecam wszystkim Bollymaniakom - dawno nie uśmiałam się na żadnym filmie tak, jak na tym, zwłaszcza gdy Akshay był... kobietą ;))) a pojawiająca się w drugiej części intryga trzyma w napięciu aż do samego końca :)