Obejrzałam Dona wczoraj dzięki uprzejmości Naj i jestem zachwycona! Trochę się obawiałam myśląc, że jako nieco odbiegający od typowego bollywoodzkiego kina może mi się nie spodobać ze względu na zachodni styl i piosenki, ale teraz jestem szczęśliwa, że jednak się zdecydowałam. Patrząc na Dona z przymrużeniem oka, mogę stwierdzić, że to naprawdę świetne kino akcji. ma wspaniały, zakręcony jak baranie rogi scenariusz, którego nie powstydziła się europejska czy Hollywoodzka produkcja, fajne efekty i sceny walki a przy tym bywa tak dyskretnie zabawny, bez nachalności... Piosenki wpadają w ucho, mi szczególnie do gustu przypadł Main hoon Don, cudeńko po prostu. A do tego jeszcze SRK grający takiego bydlaka, to przecież jakieś czary :D Co do wad... Hmm... Trudno mi pisac o wadach przy tym filmie, choć waidomo, że nie jest doskonały. Trwa swoje trzy godziny i choć nie są to godziny zmarnowane, to jednak trochę mi się dłużyło (czyt. tyłek bolał mnie już od krzesła). Oczywiście fan hollywood może kręcić nosem, że to naciągane, że durne, że wymyślone, ale na Dona trzeba patrzeć z przymrużeniem oka i dopiero wtedy można się przy nim NAPRAWDĘ DOBRZE BAWIĆ.
Polecam, szczególnie tym, którzy swoją przygodę z Bollywood dopiero zaczynają, bo Don może być dla nich nieo bardziej strawny. A innym dla samej końcówki filmu, przy której moja szczęka toczyła się gdzieś w okolicy podłogi.
Pozdrawiam!