"Moonraker", "Mission: Impossible" i "Bez twarzy" wymieszane i polane bollywoodzkim sosem. Oczywiście "Don" nie dorównuje poziomem realizacji amerykańskim filmom, ale ma inne zalety. Niedopracowane sceny akcji wynagradza pięknymi kobietami, banalny pomysł wyjściowy zwrotami akcji. Może i twisty fabularne są przewidywalne, ale pod ich natłochem człowiek traci czujność i ostatniego zupełnie się nie spodziewa. Ostatecznie "Don" to nie tyle dobry co inny film akcji, który warto dla urozmaicenia poznać.